Z "Afryki Azji" upalnie pozdrawiamy cierpliwych czytelnikow :)
Wyjawszy Angkor - Kambodza to rozczulajaco tani kraj, obiad pare zlych, kilkanascie nocleg.
Rzeka Mekong i jezioro Tonle Sap dostarczaja 70% ryb calemu krolestwu, a to obok ryzu filar kuchni.
Z wierzchu nedza i gigantyczne problemy narodu, podnoszacego sie z kolan, w drugiej warstwie fantastyczni ludzie, pracowici, nieco starsi pamietaja straszna historie (prawie w kazdej rodzinie byly ofiary sytemu) mlodsi wola nie wspominac, nie roztrzasac - na ogol pousmiechani, a przy tym wszyscy strasznie skromni, jakby oniesmieleni, uwazni.
i ta zjawiskowa architektura Angkoru - swiadectwo niegdysiejszej potegi
Organizacje charytatywne pompuja do Kambodzy pieniadze, miejscowi desperacko lapia sie mozliwosci zarobku, sukcesem dla pracujacej na szkole osmiolatki w Angkor jest sprzedac jeden komplet pocztowek za $2 dziennie, dzieki temu jej rodzina moze zje obiad, a rodzenstwo bedzie sie ksztalcic. Jadacy tam prosze pomyslcie o tym zanim zbedziecie zasmarkane maluchy jak zebrakow. Oni nie zebrza przeciez. Ladnie ich traktujcie. Zasluguja jak kazdy.
Wiele sytuacji tutaj: bolesna przeprawa przez koszmarne znaki i pamiatki Czerwonych Khmerow, trudna rzeczywistosc stawia ze soba konfrontacji, ktos jeden zajrzy na strone adopcji dzieci z kraju ogarnietego powojennym chaosem, ktos inny podglosni mp3 w klimatyzowanym autokarze. dla trzeciego czwartego i dwudziestego siodmego ktosa zostanie jeszcze cale morze szarosci pomiedzy.
ale trudno sie nie odniesc
a odniesc sie trudno
Hm ranek 8.30, jak wiecie z poprzedniej czytanki - Khmerzy pozdrowili by Was 'suasedai'
jest - rzecz naturalna - jak w piekarniku goraco, lub jesli ktos woli jeszcze gorecej ;>
objedziemy wieksza petle (big circut) Parku Archeologicznego Angkor z Nedem motoryksza.
emocje architektoniczne zlagodnialy, psychologicznosc i przezywane uniesienia estetyczne w skali 1:10 tak na spoko-mariolka, czyli jakies 8 :]
Decyzje o wynajeciu tuk-tuka dyktowala logistyka zabytkow duzej petli, ktore dziela wieksze odleglosci - kilka do kilkunastu km.
koledujemy wiec od stanowiska do innego - w drodze czytam dziewczynom urywki z Palkiewicza o awanturach i naroslych w ostatnich wiekach legendach.
Prah Khan, Neak Peann na wodzie, strzezone przez dwie nagi (wieloglowe kobry z mitologii hinduskiej), Tam Som w stanie zaawansowanej ruiny, nie znajdziecie tam juz niestety twarzy buddy uwiklanej w konary kapokowca, znanego motywu souvenirow, obrazow i zdjec (rzezbe wywieziono po tym jak drzewo obumarlo).
zbaczamy 25km na pln wsch od Angkor Tom. Po restauracji i kosztownym liftingu z lat 30tych poprzedniego stulecia swiatynia Bantey Srei prezentuje koronke wzorow z detalami, swietnie zachowanych, ukladajacych sie w opowiesci mityczne. Posagu buddy strzega cztery przykucniete malpie rzezby, sporo reliefow ocalalo, widoczne jak nigdzie wczesniej drobiazgi kunsztownych zdobien. Serdecznie polecamy, nasz absolutny nr 1 po Ta Phrom! Nie lencie sie - warto nadlozyc drogi
wracajac po lewej rece mijamy weselicho we wsi, szarfy, daszki rozpiete w ogrodzie, tance hulanki na calego!
na wyjezdzie korek
stoimy
policja wstrzymala ruch - wladca Krolestwa Kambodzy udaje sie na spotkanie z premierem Korei w Angkorze.
korpus dyplomatyczny Jego Krolewskiej Mosci w ciemnych limuzynach, ochroniarze na motocyklach
przejezdzaja
poklon poddanych, przed jednym z aut niespiesznie przebiega bura bezpanska psina,
tlumek gapiow chichocze :)
wieczorem bez sil placzemy sie po ryneczku lokalsow, ciuchy upackane pylem laterytu, zegnamy dzien, ktory znow tyle nam przyniosl
na wiekszej petli spotkalam kilka ofiar min, na ogol bez nog,
buja sie facet w hamaku, w karciochy z kumplami loi, nieopodal proteza nogi oparta o palme
na skrzyzowaniu minelismy dziewczynke z zablizniona rana w miejcu twarzy, sama w trawie, oczy zdeformowane naciagnieta popalona skora, stopki nienaturalnie na opak jakos powykrecane
kolysala sie zerkajac na nas ciekawsko, my probowalismy nie patrzec - taka koltuneria nie do opanowania w nas zadzialala chyba
czy mozna adoptowac khmerska sierote nie bedac Angelina Jolie? rebus taki mam
czuje ze ten kraj sie podniesie raz-dwa-trzy,
wiem, ze ta relacja jest subiektywna i wiecie Wy tez, chcialabym wrocic tu kiedys na dluzej, wroble cwierkaja przeciez, ze prowincja kambodzanska ma wiele wiecej do zaofeowania niz razem wziete Siem Reap i Phnom Penn, trzeba by ja tylko umiec odkryc :)
Ned zasypany pytaniami, pojmujemy tak okolo w 60%, jak na srednia azjatycka wooow
akcent lokalny zapozyczony raczej z kosmosu w znacznej czesci nieodgadywalny
Ze sie chlopina nie udlawi, grzecznie wyjasnia, dziewczyny atakuja znakami zapytania, slucham sobie spokojnie, przezuwam pikantna jak diabli salatke z fistaszkami, kielkami mung, podsmazona wedzona ryba na ostro prodrasowana trawa cytrynowa i limetka
usta od razu karminowe
$100 - 150 przecietny zarobek miesieczny
powszechny obowiazek szkolny na poziomie podstawowym, ino wysuplac trzeba $50 rocznie od sztuki latorosli, jak sie nie uda - blade na kariere perspektywy, choc samoukow wielu i poliglotow tez pod swiatyniami, no a wojna nauczyla skutecznie, tych co przetrwali
Nasz kierowca jest bileterem w Angkorze, w w-endy lapie fuchy jak przejazdzka z nami, wieczorami studiuje marketing, za pobudke o 4.30 na wschod slonca zazyczylby sobie dodatkowe $4. tyle kosztuje tu w styczniu 2010 jedna bezsenna noc zapracowanego na oko dwudziestokilkulatka
11tego rano busik powrotny do Bangkoku za $7, na 19ta w stolicy, mnostwo przystankow przydroznych, kupujemy dziwnie przyrzadzone owoce, przekaski, Gosia np chrupala dzis cukierki z suszonych ryb oblanych karmelem z chilli, i chipsy z pysznego smierdziela duriana (o dziwo bezwonne), wymiane zaczynaja wspolpasazerowie niemieccy, czestuja gniecionymi oliwkami w miodzie z papryka, wkrotce atmosfera eksperymentowania wspolnie udziela sie wszystkim, nadal tylko mgliste mamy pojecie o tym co aktualnie jemy, ale pokrzepia nas, ze inni tez ;>